Pisane z pamięci

 Tematyka niemiecka w Polsce obarczona jest z jednej strony polską wrażliwością historyczną, a z drugiej nieuniknionymi sprzecznościami interesów obu państw. Państw sojuszniczych - owszem, ale często inaczej postrzegających rzeczywistość międzynarodową czy gospodarczą. Trzeba to sobie wyjaśniać. Niestety, zamiast poważnych analiz np. obecnego kryzysu nad Renem, opinia publiczna karmiona jest albo czarnym (opozycyjnym), albo sielankowo-unijnym, rządowym przekazem głównych mediów (w których nie wyjaśniają jednak powodów popularności AfD.)
Poniżej przedstawiam Państwu fragmenty wystąpienia prof. Andrzeja Nowaka w Berlinie, w gmachu Bundestagu, dla posłów niemieckiej partii AfD. W Warszawie, w kręgach‚ jedynie słusznych interpretacji’ i poglądów wywołało ono skandal. Jak za PRL - „Kto tam rusza prawą?”

WW-W


Prof. Andrzej Nowak: “Niemiecką polityką wschodnią kierują dwa niebezpieczne przesądy”
"Motywem przewodnim mojego wystąpienia w Berlinie była przestroga i próba wytłumaczenia niemieckim gospodarzom, że ich najcięższym błędem i historycznym grzechem bywało uleganie pokusie imperialnej gry z Rosją – kosztem bezpośrednich sąsiadów.”
Bardzo dziękuję „Rzeczypospolitej” za zainteresowanie wykładem, jaki miałem okazję wygłosić w jednej z sal Bundestagu na zaproszenie trzech posłów z AfD. (…) Okazję do próby wyjaśnienia tego, co starałem się przekazać w Berlinie, daje mi jednak przede wszystkim krytyczny głos dyr. Piotra Burasa.
„Nowak wystąpił w wyreżyserowanym przez niemiecką prorosyjską i antyeuropejską prawicę teatrzyku propagandowym” – pisze Piotr Buras. No cóż, to frazy żywcem wyjęte z pierwszych stron „Trybuny Ludu” z lat 1950–1953, opisujących „teatrzyk propagandowy” Adenauera i/lub Trumana i jego „podłych aktorów” z polskiej emigracji lub niedobitej krajowej „reakcji”. Niestety ten ironiczno-szyderczy ton zniechęca do polemiki. (…)
Nie będę jej więc tutaj podejmował. Przypomnę tylko, że kilkakrotnie wybijanym przeze mnie motywem przewodnim całego wystąpienia w Berlinie (co łatwo sprawdzić, odsłuchując nagranie dostępne pod kilkoma linkami na YouTubie) była przestroga czy też próba wytłumaczenia niemieckim gospodarzom, że ich najcięższym błędem i historycznym grzechem bywało uleganie pokusie imperialnej gry z Rosją – kosztem bezpośrednich (polskich) sąsiadów. Sądzę, że trzeba to przypominać zarówno spadkobiercom kanclerz Merkel w CDU, jak i kanclerza Schroedera (następnie dyrektora Gazpromu) w SPD, jak wreszcie politykom AfD, którzy byli bezpośrednimi adresatami mojej wypowiedzi. To właśnie wskazywałem jako jeden z dwóch przejawów zadawnionych w niemieckich elitach (od lewej do prawej ich strony), niebezpiecznych przesądów.
Pierwszy streszcza najlepiej setki razy powtarzana przez kanclerz Merkel fraza o Rosji jako najważniejszym wschodnim sąsiedzie Niemiec. Warto uświadamiać naszym niemieckim interlokutorom, że jednak od czasu paktu Ribbentrop-Mołotow Niemcy nie graniczą już na żadnym odcinku z Rosją i że sąsiadami Niemiec na wschodzie są Polska i Czechy, a następnie, w nieco dalszej perspektywie – Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś i Ukraina. Rosja nie jest sąsiadem Niemiec! Jeśli ktoś mówi o przywróceniu dobrosąsiedzkich stosunków na linii Berlin–Moskwa, to może budzić niepokój w krajach, które się na tej linii znajdują. I to warto podkreślić, (...), że w jak najbardziej realistycznej, mierzalnej wysokością obrotów handlowych perspektywie Polska jest obecnie bez porównania ważniejszym partnerem Niemiec niż Rosja, zaś Polska razem z Czechami wzięta – najważniejszym w Europie. Jakoś trudno przychodzi znacznej części niemieckich kół opiniotwórczych przyjąć ten prosty fakt do wiadomości. Więc musimy tłuc w ten mur przesądów – i przełamywać, choćby własną głową.
Drugi przesąd, także akurat przy owej berlińskiej okazji uwypuklony – to skłonność elit niemieckich do traktowania relacji z Polską (i innymi sąsiadami na wschodzie, za wyjątkiem „wymarzonej sąsiadki” – Rosji) w układzie: nauczyciel–uczniowie, a czasem nawet gorzej: lekarz–pacjenci. Skłonność do uczenia Polaków „właściwej”, „zdrowej” pamięci, np. o II wojnie światowej  przez mistrzów takiej pamięci z niemieckich instytucji jest uderzającym przykładem owej postawy. Nie ma bardziej nierównoprawnej relacji niż relacja pacjent (zwłaszcza z „chorą” pamięcią czy świadomością) – terapeuta, lekarz, nauczyciel. Mam wrażenie, że w tej dziedzinie to raczej ludzie z kręgu niemieckiego „mainstreamu demokratycznego” kontynuują linię nauczycieli przysłanych przez Fryderyka Wilhelma I do szerzenia niemieckiej cywilizacji nad Wisłą w końcu wieku XVIII czy przez Bismarcka – nad Wartą w czasie Kulturkampfu. AfD akurat, sama poddana ostracyzmowi, w tej roli rzadziej występuje.

(…) Dlatego też warto teraz inwestować w skuteczną obronę Ukrainy i Polski. Żeby bezpieczne były Niemcy i reszta Europy. A w końcu, żeby kiedyś Rosja mogła pogodzić się z tym, że za sąsiadów ma na zachodzie: Litwę, Łotwę, Estonię, Białoruś, Ukrainę oraz Polskę. Nie Niemcy. Tylko taka Rosja może stać się dobrym, stabilnym partnerem dla Niemiec i dla Europy. Stabilnym, to znaczy takim, który nie karmi się wymianą handlową – np. z Niemcami – wyłącznie po to, by szykować swój aparat militarno-propagandowy do kolejnej agresji.
O tym starałem się mówić w sali Bundestagu. Czy warto taką rozmowę prowadzić dalej i z kim? To już niech odpowiedzą na to ewentualni czytelnicy tego tekstu.

Prof. Andrzej Nowak, www.rp.pl,  26.10.2025 09:51

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: