•   Wednesday, 22 Oct, 2025
  • Contact

Liga Święta 1684

Pisane z pamięci

Turcja jawi się dziś, w pierwszej kwarcie XXI wieku, kluczowym elementem relacji mocarstw oraz warunków rozwiązania obecnej wojny na Wschodzie. Warto więc wspomnieć, jak historycznie układały się relacje „wojenne” Rzeczpospolitej i Imperium Osmanów.

 

„Dawno, dawno temu” Polska stała się częścią potężnego sojuszu, którego ostrze skierowane było przeciwko ogromnemu zagrożeniu zarówno interesów samej Rzeczpospolitej, jak i reszty kontynentu.
Imperium Osmańskie w roku 1683. zmobilizowało się do ogromnego wysiłku, wiedzione ekspansywnym programem, zakrojonym na wielką skalę. Tureckie ambicje na kontynencie nie miały jakichś naturalnych granic. O tym, jak daleko posuną się osmańskie zastępy, decydowały kolejne starcia bitewne. Poetyckie określenie zadania postawionego przed armią Kary Mustafy – aby sułtańskie konie pasły się w świątyniach Rzymu – dosyć dobrze oddaje nastrój towarzyszący kampanii z początków roku 1683. Zdobycie Wiednia otworzyłoby drogę do Italii. Klęska odsuwała Turcję od środka kontynentu, ale nadal pozostawała ona potęgą, w konfrontacji z którą jej sąsiedzi byli poważnie zagrożeni. Armie tureckie zostały rozbite pod Wiedniem, ale nadal zdolne były zadawać klęski tak Austriakom, tak jak Rosjanom czy ekspedycjom Rzeczpospolitej.
Sojusz Rzeczpospolitej z Cesarstwem, zawarty pod auspicjami papieża Innocentego XI-go (31 marca 1683) oraz wynikająca z niego odsiecz wiedeńska nie były działaniami przypadkowymi, lecz realizacją odważnej koncepcji politycznej Jana III. Reorientował on swoje zainteresowania z Bałtyku na Morze Czarne. Osią tej nowej polityki była próba ekspansji w kierunku Mołdawii i Wołoszczyzny, aby wyrwać je spod kontroli Porty i poddać wpływom polskim. Dla Rzeczpospolitej ten kierunek ekspansji oferował nadzieję na odzyskanie utraconego Podola i części Ukrainy, oraz zabezpieczenie południowo-wschodnich rubieży.  
Nie mniej ważna była też okoliczność, iż w razie sukcesu Jan III Sobieski mógł liczyć na osadzenie swego syna, Jakuba, jako hospodara na mołdawskim tronie, co dawałoby mu poważny atut w staraniach o elekcyjną koronę po ojcu. Trudno się dziwić 54-letniemu monarsze, iż  myślał o stworzeniu dynastii. Mimo konstytucyjnej elekcyjności tronu, praktyka dokonywania obioru w ramach tej samej linii władców nie była szlachcie polskiej obca. Po Jagiellonach i Wazach – mogliby nastąpić Sobiescy. Myśl nęcąca, a od strony politycznej, służąca dobru państwa, stabilizująca bowiem władzę wykonawczą. Pomysł ten zaakceptuje szlachta za Sasów.
(…)  Wewnętrzna rywalizacja i niechęć do wywyższenia jednego rodu ponad pozostałe dwory magnackie leżała zaś zapewne u podstaw dziwnej opieszałości hetmana wielkiego litewskiego Sapiechy, który “nie zdążył” z litewskim kontyngentem do Krakowa, na miejsce mobilizacji wojsk ruszających pod Wiedeń.
Salwator Wiednia
Na fali wiedeńskiego sukcesu Jan III Sobieski stał się pożądanym partnerem europejskich potęg. W Linzu, 5 marca 1684-go roku doszło - w oparciu o dotychczasowy sojusz z Cesarstwem - do odtworzenia Ligi Świętej. Weszły w jej skład naturalnie Państwo Kościelne oraz Republika Wenecka, której interesom handlowym turecka dominacja we wschodniej części Morza Śródziemnego mocno wadziła. Polski król stawał się teraz partnerem papieża, cesarza i weneckich dożów.
W polskiej historiografii temat powstania oraz funkcjonowania tego aliansu jest traktowany marginalnie. Widzi się w nim anachroniczny przykład kosztownych mrzonek papieży, którzy chcieli odbudować jedność chrześcijańskiej Europy.
Tymczasem był to bardzo ważny i skuteczny układ polityczny, zabezpieczający Europę przed turecką ekspansją, który dodatkowo znakomicie uzupełniał oraz wspomagał plany polityczne Rzeczpospolitej, stawiając ją w rzędzie partnerów najważniejszych sił kształtujących politykę tej części kontynentu.
Moskiewski partner
Zasługą dalekosiężnej polityki Sobieskiego na kierunku mołdawskim, często pomijaną, lub traktowaną jako osobny temat, była normalizacja stosunków z Rosją. W roku 1686 Rzeczpospolita sfinalizowała układ pokojowy, znany jako Traktat Grzymułtowskiego. Król podobno ronił łzy nad ostateczną stratą ziem Ukrainnych, lecz pragmatyzm podpowiadał mu, iż na lepsze warunki w relacjach z rosnącym w siłę Carstwem Moskiewskim nie można było liczyć. Zawarty traktat ustalał ostatecznie przebieg granicy ze wschodnim sąsiadem, która to granica przetrwała na swym południowym odcinku aż do 2-go rozbioru, w roku 1793-im. Efektem zaś zawartego porozumienia polsko-rosyjskiego było wejście Moskwy w umowę z Ligą Świętą, kończąc formowanie potężnej osi: Wiednia, Krakowa, Moskwy i Rzymu.
Z perspektywy późniejszych wypadków wydawać się może, iż szukaliśmy zabezpieczenia żywotnych interesów Rzeczpospolitej w aliansach z akurat tymi sąsiadami, którzy nas w końcu rozdarli. Lecz u schyłku wieku XVII-go trudno było ewentualne obawy przed taką konfiguracją przedkładać nad bieżące potrzeby. Głównym zagrożeniem była wówczas Turcja, która od roku 1672 okupowała ważne strategicznie polskie ziemie, a dążyła wręcz do uczynienia z nas swoistego protektoratu. Mając zaś za sobą Cesarstwo i Papiestwo, nasza pozycja wobec Moskwy wyglądała całkiem dobrze. (…)
Podkreślmy, wobec nagminnej tendencji do narzekania na brak myśli politycznej w historii Rzeczpospolitej. Nie, nie był to okres gnuśności naszej polityki. Wizja i wysiłek Jana III znamionowały polityczną ambicję i rozmach godny największych mężów stanu ówczesnej Europy. Sama zaś Liga Święta służyła dobrze interesom swych uczestników, (…)
WW-W

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: