•   Thursday, 18 Dec, 2025
  • Contact

W poprzek Kanady – 36

Z daleka od szosy (286)

W poprzek Kanady – 36
Na krótkiej odprawie w Firmie powiedziałem, że potrzebuję tylko osobowe auto, 400 amerykańskich dolarów w gotówce i żadnych pytań po powrocie. Szef czuje się bardzo nieswojo, ale po mojej trasie z Quebeck City do Edmonton w czasie jednego tygodnia wie, że jest szansa na realizację i chyba mi ufa. Odbieramy Toyotę Camry. Nowa, jeszcze pachnąca fabryką. Uwielbiam zapach nowego samochodu. Wracamy do firmy. Wszystko, co mam zabrać już czeka przygotowane. Mamy wspaniałą załogę. Pakuję sam. Komputery stacyjne, przekaźniki, przewody upycham pod siedzeniami. Narzędzia w walizce pod ubraniem i kurtką, laptop w teczce na przednim siedzeniu. Wiem jednak, że jeśli skierują mnie na granicy na kontrolę to i tak to wszystko będzie znalezione i ryzykuję zakaz wjazdu do Stanów na co najmniej kilka lat. Szef też to wie. Wręcza mi kopertę z pieniędzmi na podróż. Liczę. Zamiast czterystu dolarów, o które prosiłem, jest tysiąc. Popatrzyłem na niego, on na mnie. Bez słowa włożyłem banknoty do portfela. Podjechałem jeszcze do domu. Trzeba wziąć przybory toaletowe, bieliznę na zmianę, koszulę, spodnie. Moja dziewczyna ciągle w pracy. Dzwonię, mówię, że wyjeżdżam. Nie jest bardzo zadowolona. Mieliśmy pojechać w weekend do znajomych. Jest trzecia po południu. Mam drobną szansę zdążyć przed popołudniowymi korkami na autostradzie QEW wiodącej do Niagara Falls i do Fort Erie gdzie jest przejście graniczne do amerykańskiego miasta Buffalo. To część mojego planu. Droga z Toronto do Detroit to autostrada 401 na zachód do Windsor, gdzie jest przejście graniczne po moście lub tunelem. Po drugiej stronie jest już Detroit. Czemu wybrałem tak bardzo okrężną trasę? Prawie dwa razy dłuższą. Zamiast czterystu km, siedemset pięćdziesiąt. W tym szaleństwie jest jednak metoda. Już niedaleko granicy dzwonię z komórki (wtedy jeszcze było można) do przyjaciół w Pittsburgu. Odbiera Renia. Po kilku słowach powitania, mówię, że jadę do nich na weekend. Jest zaskoczona (nie umawialiśmy się wcześniej), ale ucieszona. Mówię, że będę za jakieś trzy, cztery godziny (to czterysta kilometrów). Renia i Andrzej mieszkają w Allison Park niedaleko Pittsburga. Oboje są lekarzami. Mają śliczną córeczkę Kasię, którą znam od jej narodzenia w Campbellton w Nowym Brunszwiku. Byłem tam u nich kilka razy. Andrzej pracował w Campbellton w szpitalu, jako anestezjolog. Pomagałem im w przeprowadzce do Filadelfii. Prowadziłem wtedy wypożyczoną w Moncton  ciężarówkę z U-haul. Największą, jaką mieli. Nie było to łatwe, gdy w Quebec City wjechałem nieopatrznie na „Stare Miasto” i ledwo się zmieściłem na wąskich uliczkach. Odbieraliśmy tam „antyczne” meble zakupione przez Andrzeja na wyjazd. Duża ciężarówka była zapakowana całkowicie. Po raz pierwszy w życiu wjeżdżałem wtedy na wagę przy stacji kontrolnej na autostradzie. Na granicy, na południe od Montrealu, celnik amerykański zapytał mnie tylko gdzie jadę, co mam w środku, i czy mam spis przewożonego towaru. Powiedziałem, że to przeprowadzka, spisu nie mam a w środku są meble. Zażądał 12 i pół dolara opłaty i kazał jechać. Mogłem tam przewieść pluton nielegalnych Chińczyków. No, ale to były jeszcze czasy przed atakiem terrorystów na WTC w Nowym Yorku. Jadę do Detroit przez przejście graniczne w Buffalo. Nie mam zezwolenia na prace w USA, a samochód Toyota Camry załadowany częściami, narzędziami i oprzyrządowaniem wskazującym absolutnie na to, że jadę do pracy. Jak wspomniałem, kilka kilometrów przed granicą zadzwoniłem do przyjaciół w Pittsburgu, że jadę do nich w odwiedziny na weekend. Dlaczego? Celnicy są szkoleni w wyłapywaniu kłamstw. Gdy powiem, że jadę do Pittsburgha nie jadąc tam, wyczują to. Nie podjeżdżam do „duty free shop”, nie potrzebne mi dodatkowe pytania na granicy. Zawsze tak robię. Te kilka dolarów taniej nie jest warte zwiększenia możliwości kontroli i co najmniej straty czasu. Kontrola graniczna odbywa się tylko po stronie kraju do którego wjeżdżamy, czyli w tym przypadku USA.
Cdn.
Marek Mańkowski

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: