To kolejny kryzys, kolejny atak na wolność

Tucker
Cóż, 7 czerwca śniły mi się papierosy. Nie dlatego, że chciałem. Rzuciłem te rzeczy ponad 10 lat temu. Nigdy nie wrócę. Prawdopodobnym impulsem dla mojego snu jest to, że czuję się, jakbym właśnie wypalił pełną paczkę. Większość ludzi w północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych mówi to samo 8 czerwca. Wszyscy kaszlą. Wydaje się, że nawet ptakom brakuje dziś śpiewu.
Powodem są oczywiście pożary w Quebecu, z których dym w tajemniczy sposób przedostał się na południe aż do Wirginii. Niebo w Nowym Jorku było pomarańczowe i błotniste wszędzie indziej. Podczas gry w tenisa piłka zdawała się wyparowywać w powietrzu pomiędzy zagraniami, a to nie szło dobrze.
I maseczki oczywiście wróciły. CNN nadaje z nimi. Media w ogóle weszły w swój ulubiony tryb masowego siania strachu i paniki. Wyjazdy zostały odwołane. Wiele lotów zostało uziemionych. Broadway zamknął niektóre przedstawienia. Akcja „zostań w domu, bądź bezpieczny” powraca, co widać po bardzo niskim natężeniu ruchu na ulicach.
Są niesamowite echa marca 2020 r.
Wtedy wróg był niewidzialny. Przerażanie populacji nadal działało, może nawet bardziej, ponieważ nikt nie wiedział na pewno, gdzie czai się zły patogen. Może to jest w naszych rękach! Myjmy je wszyscy 40 razy dziennie! Może jest na zewnątrz, to znaczy w środku lub w tym samochodzie lub po prostu na siedzeniach! Umieść środek dezynfekujący wszędzie!
Tym razem wróg jest bardzo widoczny i niezaprzeczalny. Nie ma również wątpliwości co do jego źródła, nawet jeśli istnieje już spór o to, jak dokładnie te pożary zaczęły się jednocześnie. A w dzisiejszym środowisku, kiedy nikt do końca nie wierzy w żadne oficjalne źródła, sugestia, że może to być celowe podpalenie mające na celu zakłócenie porządku, ma pewien rezonans. Powiedzmy, że obecnie trudno jest wykluczyć jakiekolwiek nadużycia ze strony rządzącej elity.
Nie minęło dużo czasu, zanim Biały Dom wykorzystał pomarańczowe powietrze do pompowania swoich planów demontażu cywilizacji przemysłowej. Niejasno obwiniano wszystko o zmiany klimatu, które według nich są spowodowane przez ludzi jeżdżących po okolicy i nadużywających paliw kopalnych w inny sposób. Tak więc na tej okrężnej drodze udało im się w jakiś sposób obwiniać sam dobrobyt za naturalne zanieczyszczenie.
Nigdy nie pozwól, aby kryzys się zmarnował, mówią.
To wszystko jest bardzo dziwne, ponieważ dwa lata temu ludzie mówili mi: Możesz już zacząć zapominać o COVID-19, ponieważ kolejna runda blokad zostanie nałożona z powodu zmian klimatycznych. Widzisz, tak naprawdę nie ma znaczenia, jaka jest wymówka. Celem jest odebranie ludziom wolności i przekazanie większej władzy państwu. Nagłe blokady okazały się bardzo skuteczne w przyzwyczajaniu ludzi do tyranii.
I oto jesteśmy, nie tyle jeszcze wymuszona blokada, ale z pewnością szturchnięta. Wszystko po to, abyś był bezpieczny!
I już, trolle są aktywne. Kiedy zwracałem uwagę, że blokady i maski nie powstrzymają wirusa, ludzie krzyczeli na mnie, że mają nadzieję, że zachoruję na COVID-19 i umrę. I właśnie dziś rano, ponieważ wyrażam wątpliwości co do motywacji rządzących, ludzie każą mi wyjść, głęboko oddychać i umrzeć z powodu uduszenia dymem.
Elity próbują nam wmówić, że sposobem na oczyszczenie powietrza jest rezygnacja ze wszystkich rzeczy, które kochamy. Ale jest w tym coś pokręconego, ponieważ lekcja z ostatnich kilku dni jest raczej odwrotna. Jak ujął to The Wall Street Journal: „Polityka rządu mająca na celu ograniczenie emisji CO2 zostanie zniweczona przez emisje pożarów”.
Innymi słowy, możemy całkowicie zniszczyć nasz standard życia, a mimo to nadal będziemy mieli do czynienia z rzeczywistymi pożarami. To nigdy nie zniknie, chyba że wybrukujemy cały świat. Nie jestem pewien, czy ekolodzy szalejący za dwutlenkiem węgla opowiadają się za tym rozwiązaniem.
Ich argument nie dotyczy paliw kopalnych. Jest z naturą i prawdziwym światem.
W tym sensie tak samo jest z debatą trans. To, co postulują ci, którzy obiecują pełną rekonstrukcję ludzkiego życia, jest sprzeczne z działaniem rzeczywistości, jaką znamy. To nie tylko bunt przeciwko ludzkiej naturze; to bunt przeciwko wszystkim rzeczom takim, jakie są w rzeczywistości. Stało się tak szalone, że ludzie dzisiaj zaprzeczają, że chromosomy i DNA są artefaktami, które nie mają implikacji socjologicznych i nie tworzą wzorców wyborów, którym jesteśmy winni jakikolwiek szacunek.
W każdym przypadku bunt przeciwko naturze jest tak naprawdę tylko planem totalitarnej kontroli fanatyków.
Wielka lekcja, której jeszcze nie wyciągnięto z tego wszystkiego, jest całkiem prosta. Czasem coś się po prostu dzieje i rząd nic nie może z tym zrobić. Dotyczy to pożarów lasów. Dotyczy to wirusów. Dotyczy to każdego rodzaju zagrożenia. Władza rządu do dokonania jakiejkolwiek zmiany w którymkolwiek z tych tematów jest w najlepszym razie ograniczona, a władza rządu do wyrządzenia wielkich szkód w tej próbie jest ogromna. Wykorzystanie jakiegokolwiek kryzysu, jakiegokolwiek rodzaju, do ograniczenia wolności ludzi, kończy się jedynie intensyfikacją władzy państwa.
I to jest wielka walka naszych czasów i wszystkich czasów: wolność kontra państwo. A przez państwo rozumiemy nie tylko ludzi, których wybieramy na urząd. Termin ten obejmuje również niezliczone stałe agencje rządowe, które wyobrażają sobie, że są nieśmiertelne. Mamy też na myśli pąkle na łodzi regulacyjnej, czyli branże, które wykorzystują rząd jako narzędzie w walce konkurencyjnej o dominację na rynku. Wszystkie są państwowe, w tym firmy technologiczne, media i główni gracze przemysłowi, w tym farmaceutycy i macherzy od „zielonej energii”.
Dzięki wieloletniemu doświadczeniu nauczyliśmy się, że kryzys jest zawsze pewną drogą do eskalacji kontroli państwa nad ludnością. Podczas wojen religijnych w Europie państwa nauczyły się, że mogą wykorzystywać ludzką pobożność i umiłowanie prawdy doktrynalnej, aby umożliwić i zintensyfikować użycie miecza. Wolność religijna pojawiła się dopiero wtedy, gdy ludzie przyłapali się na haju. Zrozumieli, że to nie Bóg korzystał z całej przemocy: to książęta ziemi.
Ilekroć wybucha pokój, wolność i normalność, władcy ziemi zaczynają się niepokoić i planować kolejny kryzys. W średniowieczu herezja i diabeł pojawiały się w odpowiednich momentach. Tak samo było w czasach kolonialnych w Stanach Zjednoczonych: każdy strach przed czarownicami zbiegł się z marzeniami o wywyższeniu władzy przez jakąś elitę rządzącą. W XX wieku Wielka Wojna tragicznie zakończyła erę pokoju, dobrobytu i wolności na Zachodzie. Kiedy to ożywienie już się rozpoczęło, mieliśmy do czynienia z kryzysem gospodarczym, potem kolejną wojną, a potem wielkim zagrożeniem ze strony Rosjan.
Kiedy skończyła się zimna wojna, a elitom ponownie zagroził pokój i normalność, zobaczyliśmy niekończący się cykl możliwych scenariuszy i wymówek, aby powstrzymać tę „pokojową dywidendę”. W tym sensie w Waszyngtonie było wielu ludzi, którzy postrzegali rozlew krwi 11 września 2001 r. nie jako powód do sprawiedliwości, ale jako pretekst do wzmocnienia większej kontroli nad ludnością w kraju poprzez imperialną ekspansję za granicą.
W okresie post-COVID, kiedy ogromne połacie populacji mają już dość intryg i kłamstw klasy rządzącej, musimy uważać na każdego, kto wykorzystuje wymogi natury i życia jako pretekst do zachowania niesamowitych mocy, które zdobyli podczas pandemii COVID-19. Kluczem do pokonania tego jest teraz to, czym zawsze było: stawianie oporu z całych sił. Jeśli podejrzewasz, że dzieje się coś podejrzanego, to dobrze, że tak jest.
Wolałbym mieć kilka ataków kaszlu z powodu dymu z odległego ogniska, niż żyć pod jarzmem klasy rządzącej, która wyobraża sobie, że rząd jest w pełni zdolny do kontrolowania globalnego klimatu poprzez regulowanie, czy mam grilla na podwórku.
Jeffrey A. Tucker
Comment (0)