•   Thursday, 23 Oct, 2025
  • Contact

Czy wolno już nazywać rzeczy po imieniu?

Pisane z pamięci

„Licencja na zbrodnie. Izraelczycy patrzą         na świat przez pryzmat Auschwitz.”
„Pokolenia Izraelczyków uczą się, że muszą się bać kolejnego ludobójstwa. Oni nie widzą świata takim, jaki jest. Patrzą przez pryzmat Auschwitz.”
"W nauce jest wiele definicji ludobójstwa, ale w świetle prawa międzynarodowego znaczenie ma tylko ta zawarta w konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948 r., która mówi o zamiarze zniszczenia w całości lub części konkretnej grupy narodowej, etnicznej czy religijnej. Aby to ustalić, należy najpierw udowodnić dwie rzeczy. Po pierwsze – że sprawcy mieli zamiar zniszczenia tożsamości grupy. Po drugie – że zamiar ten jest wcielany w życie. Rafał Lemkin postawił hipotezę, że można zniszczyć grupę bez zabijania kogokolwiek, np. zapobiegając narodzinom poprzez odseparowanie mężczyzn od kobiet albo sterylizację. Tak działali naziści. Można też odebrać rodzicom dzieci, co spotkało Aborygenów czy rdzennych mieszkańców Stanów Zjednoczonych i Kanady. W takich warunkach kultura czy język nie są w stanie przetrwać. Na ogół jednak nie mówi się o ludobójstwie w takim kontekście. Powszechne rozumienie zakłada fizyczne, brutalne zniszczenie konkretnej społeczności lub jej części."
Omer Bartov, urodzony w Izraelu historyk, profesor studiów nad Holokaustem i ludobójstwem na Brown University. Autor m.in. książki „Anatomia pewnego ludobójstwa. Życie i śmierć Buczacza” (Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019)
***
Czy wolno już nazywać rzeczy po imieniu?
Samo pojawienie się terminu „ludobójstwo” w kontekście polityki rządu premiera Netanyahu wobec cywilnej ludności palestyńskiej w Gazie pojawia się coraz częściej. I sam ten fakt powinien być dla ludzi zatroskanych przyszłością pozycji Izraela w zachodniej rodzinie narodów, poważnym ostrzeżeniem. A innej rodziny Izrael nie ma i mieć nie będzie!
Powyższy tekst, jaki Państwu przytaczam w cytowanych powyżej fragmentach - wywiad redaktor Karoliny Wójcickiej z izraelskim naukowcem od spraw ludobójstwa, prof. Omerem Bartovem - ukazał się w poniedziałek, 24 czerwca 2024 roku, na stronach internetowych portalu Forsal.pl, portalu będącego ekspozyturą gazety „Dziennik Gazeta Prawna”. Podobną tematykę, stanowisko izraelskich intelektualistów wobec polityki rządu Netanyahu wobec cywilnej ludności Gazy, poruszałem kilka tygodni temu w swojej sekcji "WW Historia - Świat, w Którym Żyjemy”. Pisałem wówczas o rzadko wspominanym na zewnątrz, lecz bardzo widocznym w wypowiedziach izraelskich ‚jastrzębi’, religijnym wymiarze izraelskiego nastawienia  wobec Palestyńczyków - używaniu biblijnych przykładów eksterminacji wrogów Izraela, sankcjonowanego przez samego Jahwe.
DGP to poważne medium prasowe, skierowane do klasy managerskiej w Polsce. To nie jakieś  skrajne czy marginalne medium, lecz główna platforma informacyjna dla „poważnych ludzi”, z kręgów biznesu i administracji.  Ten głos nie jest także głosem „jakichś tam studentów” z kampusów uniwersyteckich Warszawy, tak lekceważonym w tekście red. naczelnego B. Chraboty na łamach „Rzeczpospolitej”.
Podkreślam miejsce publikacji, gdyż oznacza ono zmianę polityki medialnej wobec tragedii w Gazie także w Polsce, kraju, gdzie media są ogromnie wyczulone (i uważne) na tematykę izraelską. Pęka niewidzialna, ale doskonale rozumiana granica krytyki. W światowych mediach powoli ale nieubłaganie pojawiają się oceny zachowania sił zbrojnych Izraela - IDF w trakcie konfliktu w Gazie. Szok spowodowany barbarzyńskim atakiem Hamasu z 7 października 2023 roku sprawił, iż odwet Izraela początkowo nie budził moralnych zastrzeżeń. Jednakże brutalne, barbarzyńskie często postępowanie armii izraelskiej w stosunku do cywilnej ludności Gazy, zabójstwa z zimną krwią personelu organizacji charytatywnych, a przede wszystkiem koszmarne obrazy niszczenia cywilnej infrastruktury, przypominające zdjęcia z Warszawy’44, czy Groznego lub Aleppo, wstrząsnęły światową opinią publiczną.
Polityka premiera Izraela, Netanyahu, okazującego potworną pogardę wobec wszelakiej krytyki, wręcz obrażającego jedynego gwaranta Izraela - Amerykę, przelewają czarę goryczy. Żydzi w Ameryce i w całym cywilizowanym świecie, zwłaszcza w Europie, muszą odpowiadać na pytanie - czy Izrael jest poza moralną oceną swej działalności. Czy są granice odwetu. Są tacy, (także wśród naszej - bardzo katolickiej - Polonii, którzy żywią tak wielką nienawiść do Palestyńczyków, iż udzielają moralnej licencji na mordowanie ludności cywilnej. Bo istnieje prawo odwetu!
Dla reszty cywilizowanego świata, i dla coraz większej liczby Żydów żyjących w Ameryce i Europie, polityka Izraela jest zagrożeniem. Zagrożeniem nie tylko politycznym, utraty poparcie demokratycznego Zachodu, bo do tego jeszcze daleko. Ale zagrożona jest moralna „karta” Izraela, karta ofiar Holocaustu, która do tej pory powstrzymywała ludzi świadomych rozmiaru i wymiaru Zagłady od krytykowania polityki Izraela i jego państwowej ideologii. A jest to, niestety, ideologia otwarcie rasistowska.  
Sam fakt, iż świat używa wobec tragedii i dziesiątków tysięcy cywilnych ofiar jawnie terrorystycznych, izraelskich ataków i bombardowań, pojęcia „ludobójstwo” powinien być dzwonkiem alarmowym. Protesty na amerykańskich i kanadyjskich kampusach uniwersyteckich także powinny być wzięta jak ostrzeżenie. Ci młodzi ludzie będą nadawać ton społeczeństwom tego kontynentu w najbliższej przyszłości. Stąd bierze się także postawa żydowskich intelektualistów, krytykujących politykę rządu Netanyahu. Bo ziarno nienawiści, zasiane dziś w odpowiedzi na koszmarne obrazy z Gazy, obym się mylił, zakiełkuje w najbliższej przyszłości. Dlatego ludzie dobrze życzący Żydom i ich państwu nie powinni milczeć.
WW-W

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: