•   Wednesday, 22 Oct, 2025
  • Contact

Nie chcą, ale muszą

Po głębszym... namyśle


Wybory prezydenckie w Polsce odbędą się w maju przyszłego roku, a zatem czasu zostało niewiele. Miłościwie nam panujący prezydent zaszczyca nas swoimi rządami już dziesiąty rok. Polska konstytucja przewiduje limit dwóch kadencji, zatem na kolejne lata z prezydentem Dudą szans nie ma. Jedni będą tęsknić, inni wręcz przeciwnie, już teraz odliczają miesiące i tygodnie do końca kadencji. Osobiście uważam, że pewna równowaga władzy jest wskazana, więc kohabitacja prezydenta związanego z PiS z rządem anty-PiS to całkiem dobra opcja. Odwrotna konfiguracja również byłaby ok. Rządy prezydenta i premiera wywodzących się z tego samego obozu politycznego przerabialiśmy już wielokrotnie. Taka monotonna jednolitość nie sprzyja wprowadzaniu kreatywnych reform, a koniec końców i tak dochodzi do konfliktów pomiędzy oboma ośrodkami władzy.
Póki co, w kraju trwają castingi na kandydatów na kandydatów. Mniej więcej wiadomo, że wszystko rozegra się między PiS a KO. Jednak nawet te partie nie przedstawiły jeszcze oficjalnie swoich pretendentów. Wiadomo, że zbyt wczesne ich ujawnienie dałoby rywalom więcej czasu na znalezienie haków mogących zdyskredytować takich polityków. Wydaje się jednak, że tym razem obie główne partie od ostatniej chwili analizować będą sondaże i to wyłącznie na podstawie ich wyników wybiorą swoich kandydatów. Niby to normalne, a nawet logiczne, przecież każdy chce zwyciężyć. Moim zdaniem, niestety, potwierdza to jednak kompletną bezideowość dzisiejszej polityki, o czym pisałem w niedawnym felietonie.
PiS, licząc na powtórzenie sukcesu z poprzednich wyborów, szuka kolejnego Dudy sprzed dziesięciu lat, młodego, wykształconego, nieuwikłanego w bieżące spory. Kogoś, kto dzięki swojej nijakości, pozornej lub faktycznej, miałby wystarczająco mały elektorat negatywny. Kogoś, kogo niełatwo będzie posądzić o udział w aferach, korupcję lub inne niecne czyny. Chodzi o znalezienie polityka, który dotychczas zrobił tak mało, że aż nie miał okazji do popełnienia większych błędów. Kandydatów zapewne jest wielu. KO, z kolei, chce postawić na osobę rozpoznawalną, typową dla tego obozu politycznego, czyli relatywnie obytego na salonach kosmopolitę, który kocha wszystkich i przez wszystkich może być kochany. Wszyscy wiedzą, że będzie to Trzaskowski, ale póki co straszy się też Sikorskim. Jeden słodki i miły. Drugi, jakby dla równowagi, bardziej ostry z charakteru. Ostatecznie zdecydują sondaże last minute oraz to, kogo wystawi PiS.
O ile te szachy polityczne, rozgrywane przed dwa główne ugrupowania mogą nas ciekawić lub irytować, to już gierki i podchody organizowane przez pozostałe partie wywołują jedynie uśmiech politowania. Otóż usłyszałem ostatnio, że Szymon Hołownia nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko ogłosić swoją kandydaturę w nadchodzących wyborach.
Sprawa, podobno, jest bardzo poważna, ponieważ ważą się tu losy nie tylko naszego państwa, ale i partii pana Hołowni. Jeśli on nie będzie kandydował, to partia mu się rozpadnie, więc on kandydować musi. No bo jak tu żyć bez partii tego pana? Co to będzie jak się ta partia rozpadnie? Ano tak samo będzie. Jego posłowie pozapisują się do innych ugrupowań i kasa dalej będzie się zgadać. Sam pan Hołownia przecież też ma niezłą fuchę. Zatem pragnę pana Szymona uspokoić: nie musi pan kandydować.
Podobnie ma się sprawa z partyjką lewicową. Oni też koniecznie muszą wystawić kandydata na prezydenta. Przepraszam, poprawię się: kandydatkę na prezydentkę. To musi być kobieta, Biedroń już nie wystarczy. Powody znów takie same: jak nie wystawią kandydatki, to im się partia rozejdzie. Tylko kogo to jeszcze obchodzi? Te partie istnieją tylko same dla siebie. Zajmują się wyłącznie swoimi problemami i raz na kilka lat nękają nas, próbując przyciągnąć naszą uwagę. Znów cieszę się, że mogę szanownej lewicy przynieść ukojenie: nie musicie wystawiać ani kandydata, ani kandydatki. Szkoda zachodu, waszego a zwłaszcza naszego. Zwyczajnie doczekajcie sobie do końca kadencji, zainkasujcie co macie zainkasować i już więcej głowy nikomu nie zawracajcie, skoro nie macie dobrych pomysłów na rządzenie. Jakoś sobie bez was poradzimy.
Paweł Gębski

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: