Wolność zagrożona

Tolerancja poprawna politycznie

To właśnie na zajęciach z filozofii przeczytałem po raz pierwszy esej Johna Stuarta Milla „O wolności”, który poświęca tak wiele miejsca idei wolności słowa: Nie dotyczy ona poglądów popularnych i akceptowanych, ale raczej niepopularnych i niezaakceptowanych. Potrzebujemy jej, ponieważ nie mamy dostępu do pewnych prawd, a zatem wszystkie twierdzenia muszą być stale testowane. Ponadto, sama wielkość wszystkiego, co przypomina prawdę, jest tak ogromna, że ​​każdy potrzebuje wolności wypowiedzi, aby zbliżyć się do całości.
„Gdyby cała ludzkość z wyjątkiem jednej osoby podzielała jedno zdanie, a tylko jedna osoba miałaby odmienne zdanie” - napisał -„ludzkość nie byłaby bardziej usprawiedliwiona w uciszaniu tej jednej osoby, niż ona, gdyby miała władzę, byłaby usprawiedliwiona w uciszaniu ludzkości”.

„Szczególnym złem uciszania wyrażania opinii jest to, że okradają one ludzkość; zarówno potomstwo, jak i obecne pokolenie; tych, którzy sprzeciwiają się opinii, tym bardziej niż tych, którzy ją podzielają. Jeśli opinia jest słuszna, pozbawia się ich możliwości wymiany błędu na prawdę: jeśli jest błędna, tracą, co jest niemal równie wielką korzyścią, jaśniejsze postrzeganie i żywsze wrażenie prawdy, wywołane przez jej zderzenie z błędem”.

Kiedy myślę o moich wrażeniach z tamtego czasu, książka wydawała się serią niepodważalnych truizmów. Uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia, dlaczego on czuł potrzebę jej napisania lub my potrzebowaliśmy jej przeczytać. Być może były jakieś historyczne zainteresowania, ale jego poglądy wyraźnie zwyciężyły. Uderzyło mnie wtedy, że absolutnie nikt nie opowiadał się za znaczącymi ograniczeniami wolności słowa.

Możemy przewinąć do przodu o dwie dekady i zostałem poproszony przez studentów o wygłoszenie wykładu na ten temat. Po prostu nie mogłem zrozumieć, dlaczego byli tak zdenerwowani. Aby się przygotować, musiałem głęboko zanurzyć się w rodzącą się kulturę kampusu, w której uciszano nieporozu- mienia, a administratorzy kampusu karali studentów, których poglądy polityczne były sprzeczne z opinią elit.

Replika portretu Johna Stuarta Milla wykonana olejem na płótnie w 1873 r.  na zlecenie G.F. Wattsa przez Sir Charlesa Dikesa. 
 

Niebezpieczeństwo złych pomysłów politycznych, takich jak kontrola cen

Nawet wtedy po prostu nie mogłem uwierzyć, że ograniczenia dotyczące wypowiedzi na terenie kampusu mogą mieć większy wpływ kulturowy, a tym bardziej stać się centrum polityki. Jednak patrząc wstecz, Dinesh D’Souza napisał „Illiberal Education” w 1991 r. i udokumentował, że nawet wtedy kultura akademicka opierała się na wolności słowa i myśli. W tamtym czasie został wygwizdany, ale okazało się, że miał całkowitą rację.
W 1965 r. marksista Herbert Marcuse napisał esej zatytułowany „Repressive Tolerance”. Twierdził, że to, co wówczas nazy- wano wolnością słowa, tak naprawdę nie było wolne, ponieważ główny przekaz był zdominowany przez obecną władzę kulturową. Jedynym sposobem na autentyczną wolność słowa byłoby uciszenie tych głosów na jakiś czas i pozwolenie innym na wysunięcie się na szczyt. Był to argument za cenzurą, ujęty w orwellowskie terminy.

Czego nam potrzeba, napisał w opozycji do Milla, to „nietolerancja wobec ruchów prawicowych i tolerancja wobec ruchów lewicowych. )...)
Częścią tej walki jest walka z ideologią tolerancji, która w rzeczywistości sprzyja i wzmacnia zachowanie status quo nierówności i dyskryminacji”.

Kiedy pierwszy raz czytałem Marcuse'a, pomyślałem, że to wszystko brzmi szalenie, jak szablon totalitarnej kontroli mowy. Co dziwne, jego poglądy zyskały popularność do tego stopnia, że ​​słyszymy je cały czas. Kiedykolwiek politycy mówią o chęci powstrzymania „dezinformacji, dezinformacji i dez- informacji”, odnoszą się do poglądów, z którymi się nie zgadzają.

Nie spierają się już nawet o fakty na tej podstawie. Cenzorzy już pokazali, że są gotowi powstrzymać wyrażanie prawdziwych faktów, które zachęcają do złego sposobu myślenia. Mowa jest dziś coraz częściej postrzegana nie jako prawo, ale jako środek do celu politycznego, metoda propagandy służąca do kształtowania i kultywowania określonego typu umysłu publicznego jako środka zarządzania kulturą polityczną.

Krótko mówiąc, Mill przegrał, a Marcuse wygrał.

Wszystko to wydarzyło się w ciągu zaledwie kilku dekad. Demonstracje na rzecz wolności słowa na kampusach sprzed 20 lat wydają się dziś dziwne, ponieważ większość studentów nie odważyłaby się dziś stanąć w obronie szerokiego zakresu wypowiedzi z obawy przed konsekwencjami dla swoich ocen, a nawet statusu studentów. Co najmniej 20 lat temu studenci mieli swobodę mówienia o wolności; nie jest jasne, czy nadal ją mają.

Jeśli chodzi o szerszą kulturę, rewolucja Marcuse'a przejęła pełną kontrolę nad mediami i technologią, ponieważ wszyscy dominujący gracze grają dla jednej drużyny i przeciwko innej. Jest to nie do zniesienia oczywiste nawet po krótkich spotkaniach.

Zostawiam radio samochodowe na publicznej stacji radiowej, mając nadzieję na posłuchanie muzyki klasycznej, ale czasami przypadkowo trafiam na coś, co wydaje się być wiadomością oferowaną przez finansowane z podatków National Public Radio. Powinno być jakieś inne słowo oprócz stron- niczości. Treść jest tak przesadzona pod względem politycznym, że aż szczęka opada.

A jednak, jakkolwiek jestem zawstydzony tymi opiniami, nie powinno się ich powstrzymywać przed wyrażaniem. W idealnym przypadku nie byłyby finansowane z pieniędzy podatników; to jest obraźliwe. Każdy kraj ma swój oficjalny kanał radiowy, to pewne, i to jest w porządku, dopóki inne głosy mogą znaleźć oparcie bez represji.

Jeśli chodzi o opozycję, powinniśmy być głęboko świadomi, że Steve Bannon, być może czołowy strateg i myśliciel ruchu Trumpa, został uwięziony na cały sezon wyborczy. Wielu innych innowatorów w dziedzinie technologii i komunikacji jest trakto- wanych w podobny sposób.

Założyciel i dyrektor generalny Telegramu został aresztowany podczas podróży ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich do Francji i oskarżony o to, że nie dał urzędnikom rządowym tylnych drzwi. Tymczasem Wielka Brytania masowo aresztuje obywateli za memy. Irlandia próbuje zakazać „złośliwych me- mów”. Brazylia zmusiła X, dawniej znanego jako Twitter, do ucieczki z kraju. Australia próbuje cenzurować posty X. Unia Europejska próbowała wywrzeć presję na Elona Muska. A Nicolás Maduro blokuje wszelki dostęp do X. Jeśli chodzi o kampusy, zapomnij o tym: cenzorzy wygrali.

Dzisiejsze represje wydają się być pełne, w sposób, którego po prostu nie mogłem sobie wyobrazić jako student naiwnie czytający Milla i zastanawiający się, dlaczego ktokolwiek miałby mieć z tym problem. Okazuje się, że sama idea wolności słowa jest dziś równie kontrowersyjna, jak była w czasie Wojny Dwóch Róż. Dzieje się tak z jakiegoś powodu. Wolność wpływania na innych to wolność, której żaden naprawdę niepopularny reżim nie może tolerować.

Mamy teraz również przyznanie Marka Zuckerberga z Facebooka, że ​​jego platforma uległa naciskom ze strony administracji Bidena, aby cenzurować w imieniu kontroli COVID-19.

„Uważam, że naciski rządu były błędne” — napisał — „i żałuję, że nie byliśmy bardziej otwarci w tej sprawie. Myślę również, że podjęliśmy pewne decyzje, których z perspektywy czasu i nowych informacji nie podjęlibyśmy dzisiaj”.

Przynajmniej on to przyznaje. Wielu innych musi stanąć na wysokości zadania i zrobić to samo.

W wielu przypadkach wolność słowa jest pierwszą wolnością, dlatego jest wymieniona jako pierwsza w Karcie praw. W Stanach Zjednoczonych rząd nie może ingerować w mowę, a sądy były w tej sprawie bardzo jasne. Przez dziesięciolecia cenzorzy musieli stać się bardziej sprytni w wykorzystywaniu ośrodków uniwersyteckich, stron trzecich i różnych wycinków organizacji non-profit oraz wdrażaniu bardziej subtelnych technik w celu wpływania na platformy takie jak Google, Facebook, Amazon i inne.

Siedzimy na dziesiątkach tysięcy stron dowodów sądowych, które dowodzą, że te wysiłki są ciągłe i całkiem skuteczne. Mimo to nadal istnieje etos, który sprzyja wolności słowa. Znajdujemy głosy w jego obronie u Muska i innych, którzy nadal wierzą, że prawo jest fundamentalne.

Przede wszystkim wyjście z tej strasznej pułapki musi polegać na słowach Milla: „Każdy człowiek, który mówi szczerze i szczerze, co myśli, jak dotąd wykonuje usługę publiczną. Powinniśmy być mu wdzięczni za to, że bezlitośnie atakuje nasze najbardziej cenione opinie”.

W dzisiejszych czasach robienie tego może wiązać się z wysoką ceną, a to jest tragiczne i nie do zniesienia. Mimo wszystko, to świetny moment, aby być wdzięcznym Millowi za powiedzenie tego, co mogło wydawać mi się oczywiste, gdy miałem 21 lat, ponieważ żyjemy w płynnych czasach, w których to, co było oczywiste dla jednego pokolenia, nie jest aż tak oczywiste dla następnego. Potrzebujemy jego mądrości teraz bardziej niż kiedykolwiek.

„Jedyną wolnością, która zasługuje na to miano, jest wolność dążenia do własnego dobra na swój własny sposób, o ile nie próbujemy pozbawiać innych ich dobra ani przeszkadzać im w staraniach o jego osiągnięcie. Każdy jest właściwym strażnikiem swojego własnego zdrowia, czy to fizycznego, czy psychicznego i duchowego. Ludzkość odnosi większe korzyści, pozwalając sobie nawzajem żyć tak, jak wydaje się to dobre dla nich samych, niż zmuszając każdego do życia tak, jak wydaje się to dobre dla reszty.” — John Stuart Mill.
Jeffrey A. Tucker
Jeffrey A. Tucker jest założycielem i prezesem Brownstone Institute oraz autorem wielu tysięcy artykułów w prasie naukowej i popularnej, a także 10 książek wydanych w pięciu językach, ostatnio „Liberty or Lockdown”. Jest również redaktorem „The Best of Ludwig von Mises”. Pisze codzienną kolumnę o ekonomii dla The Epoch Times i szeroko wypowiada się na tematy ekonomii, technologii, filozofii społecznej i kultury.

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: