Grudzień 1970 – “Są muzea… “

WW Historia

„Dajmy już spokój tym tablicom, pomnikom, marszom, rocznicom.
Tylko smutek, żal i cierpienie. Życie jest takie piękne, a my się wciąż zamartwiamy.
Nie mówię żebyśmy przestali pamiętać, ale od tego są muzea.
Może zacznijmy wydawać pieniądze, nie na kolejne pomniki Papieża, lecz na coś co upiększy miasto, sprawi że będzie ono atrakcyjniejsze.
Inaczej jak ktoś spyta o drogę to: obok kościoła, prosto do kaplicy, obok pomnika, za tablicami w prawo obok zniczy..
Zaznaczam że jest to moja prywatna opinia i każdy ma się z nią prawo nie zgodzić.

Maciej Zet,  www.trójmiasto.pl

Zbliża się kolejna rocznica tragicznych „Wydarzeń Grudniowych“ z roku 1970. Kilka lat temu, w reakcji na ton wielu komentarzy w mediach społecznościowych (o zawsze zawstydzonych ‚krajem pochodzenia’, pseudo-intelektualistach i celebrytach, nie wspo- minam), generalnie podważających sens pielęgnowania naszej bolesnej historii, napisałem poniższy, „rocznicowy” tekst.    
Okazuje się jednak, iż w miarę postępu polityki kulturalnego odmóżdżania Polek i Polaków, także w muzeach miejsca na dzieje Polski będzie coraz mniej albo wcale. Zgodnie z zasadą Stalina, wedle której w miarę postępu rewolucji walka 'klasowa' się zaostrza.    
Niedawno, w ramach promocji ‚polityki wstydu’ podjęto próbę swoistej czystki, usuwając z Muzeum II Wojny Światowej ekspozycje dot. rotmistrza Pileckiego czy Rodziny Ulmów. „Polska” historia ma być karłowata! Czy pozwolimy na takie działania władz „od kultury” i tłamszenie naszej tożsamości, zależy tylko od nas. Ponawiam więc wspomnieniowy tekst dla nas, żyjących może poza Krajem, ale z związanych z Nim uczuciowo na zawsze.
A tak na marginesie, czymże jest tak uroczyste, z udziałem światowej elity politycznej, ponowne otwarcie katedry Notre Dame w Paryżu? Czyż nie jest to element "polityki Pamięci" poważnego Państwa?
***
Między 14 a 22 grudnia 1970 roku na polskim Wybrzeżu doszło do masowych strajków i protestów robotników. Fala społecz- nego niezadowolenia zdetonowana została zaskakującą podwyżką cen żywności. Ogłosił je tuż przez Świętami, 12 grudnia 1970 r. Pierwszy Sekretarz KC PZPR,  Władysław  Gomułka. Podwyżką objęto głównie mięso, mąki, makaron, dżemy czy ryby. Wzrosły także ceny innych towarów codziennej konsumpcji co uderzało głównie w najuboższych, szczególnie robotników.
Pierwsze „przerwy w pracy“, jak podawały niechętnie państwowe media, miały miejsce w Stoczni Gdańskiej im. Lenina oraz gdyńskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej. Następnie strajki wybuchły w Szczecinie, Słupsku oraz w Elblągu.
Władze PRL, Biuro Polityczne PZPR z Gomółką na czele, zdecydowały się na brutalnie stłumienie protestów. Wojsko i milicja użyły broni. Najtragiczniejszy przebieg miały demonstracje 17 grudnia, dzień określony mianem  „czarnego czwartku“. Na ulicach Gdyni zastrzelonych zostało wówczas 18 osób. Tego samego dnia w Szczecinie zginęło 13 osób. Liczba osób rannych, bardzo często w wyniku brutalnego pobicia przez milicjantów i UBeków, szła w setki. Łączny tragiczny bilans represji to 45 ofiar śmiertelnych i 1165 rannych. Pamięć tamtych wydarzeń zachowała się w relacjach świadków, zwłaszcza dramatycznych relacjach personelu medycznego zajmującego się rannymi w szpitalach i stacjach pogotowia ratunkowego, a także na przejmujących zdjęciach-dokumentach. Na najbardziej znanym, symbolicznym wręcz dziś obrazie, strajkujący niosąc na drzwiach ciało 18-letniego Zbigniewa Godlewskiego razem z zakrwawioną biało-czerwoną flagą. Jego ofiarę zapisała w powszechnej pamięci ballada słowami „Janek Wiśniewski padł!“.   
Prof. Jerzy Eisler w swojej monografii "Grudzień 1970: geneza, przebieg, konsekwencje", dowodzi iż podwyżki cen były jedynie iskrą, która doprowadziła do wybuchu tłumionych od dawna nastrojów w społeczeństwie. Jak oceniają badacze, pod koniec lat 60-tych społeczeństwo odczuwało marazm trawiący PRL. W szarej rzeczywistości gomółkowskich czasów brak było jakichkolwiek perspektyw. Eksplozja niezadowolenia zaskoczyła reżym. Po 14 latach od pamiętnego Października‘56, który wyniósł Gomółkę do władzy, polscy komuniści nie cofnęli się przed rozlewem krwi. Nie było żadnej presji zewnętrznej, poza zawsze obecną obawą tow. Wiesława i spółki, co powiedzą „ludzie radzieccy“. Nie było też żadnych rozdźwięków między partią a sze- fostwem LWP, jak potem twierdziła lansowana propaganda. W dwa lata po inwazji na Czechosłowację, LWP ponownie wypełniło partyjny obowiązek. Władza uznała, iż musi pokazać siłę.
Partyjny beton prąc do utrzymania autorytetu rozwiązaniami siłowymi, rozminął się z rzeczywistością. Fala gniewu społecznego była tak wielka, iż sama pacyfikacja Gdańska czy Gdyni nie wystarczyła. Konieczny był krok wstecz, manewr ze zmianą ekipy rządzącej. Zamiast strzałów i pałek, stoczniowcom zaproponowano więc „dialog“. Odpo- wiadając twierdząco na sławne „Pomożecie?“ Gierka polscy robotnicy dali systemowi komunistycznemu w Polsce kredyt zaufania, Był to jednak kredyt warunkowy, i jak sie okazało - tym razem ostatni.
***
Główne uroczystości 50-lecia Wydarzeń Grudniowych zostały zaplanowane na 16 grudnia. Ta data nie jest przypadkowa. To gest wobec pamięci o dramacie Grudnia’70 ze strony powstającej na fali robotniczego buntu roku 1980 „Solidarności“. Właśnie 16 grudnia 1980 r. odbyło się oficjalne odsłonięcie wspomnianego monumentu. Część z Państwa może pamięta nastrój niespokojnego oczekiwania całej Polski na odsłonięcie pomnika. Czy władza czegoś w ostatniej chwili nie wymyśli?! Tysiące uczestników z całego kraju razem z wielomilionową widownią telewizyjnej transmisji przeżywała emocje sięgające szczytu, kiedy odczytywano Apel Poległych Stoczniowców.  - „Jest wśród nas!“
Wydawało się nam wówczas, iż nie będzie już powrotu do krwawych pacyfikacji w obronie komunistycznych zarządców PRL. Że ten Pomnik będzie memento każdej kolejnej ekipy u władzy. Symbolikę tego dnia podkreśliła prezydent Gdańska, Pani Aleksandra Dulkiewicz:
„Warto podkreślić, że wydarzenia Grudnia '70 łączą się z tym, co wydarzyło się dziesięć lat później. Wtedy władza komunistyczna usiadła do rozmów ze strajkującymi robotnikami, których jednym z pierwszych żądań było powstanie pomnika Poległych Stoczniowców. Pomnik powstał w trzy miesiące, co można określić mianem cudu, a jego odsłonięcie było wielkim wydarzeniem, gromadzącym wtedy tysiące gdańszczanek i gdańszczan.“
Pół wieku od tamtych dramatycznych dni roku 1970, 40 lat od tamtej uroczystości symbolizującej pamięć „Solidarności“ - o godz. 17 pod pomnikiem rozpocznie się apel ku czci ofiar i bohaterów Grudnia '70. Zaproszone zostały najwyższe władze państwowe - Prezydent RP, Prezes Rady Ministrów, marszał- kowie Sejmu i Senatu Rzeczpospolitej. Zabrzmi "Lacrimosa" Krzysztofa Pendereckiego, skomponowana specjalnie na oko- liczność odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców 1970. Podzielona Polska stanie może na chwilę w zadumie nad minionym półwieczem.
***
Szykując rocznicowy artykuł, czytając o planach konferencji w Europejskim Centrum „S“, o odsłonięciach nowych tablic pamiątkowych przez IPN, na portalu www.trójmiasto.pl natknąłem się na ciekawą artystycznie inicjatywę uhonorowania w Gdańsku pamięci ofiar Grudnia. I wtedy też przeczytałem wpis – celowo zamieszczony we wstępie - kwestionujący sens wpisywania w otaczający nas krajobraz symboli pamięci o naszej historii.
To prawda, iż nadmiar pomników ustawianych w pośpiechu, jakby na złość konkurentom w bieżącej polityce, zwłaszcza zaś dominująca powszechnie tandeta i zwykły kicz, owinięty w narodowe barwy, dewaluują wagę miejsc pamięci. To prawda także, iż mamy aż nadto smutnych rocznic. Czy rzeczywiście jednak ma racje znudzony pamięcią bolesnych wydarzeń cytowany komen- tator, Maciej Zet? Czy miejsce na pamięć i szacunek dla ludzi, których ofiara zmieniła wszak bieg naszych polskich losów jest tylko w salach muzeów?
Czy odpowiednio zaaranżowana przestrzeń publiczna, bez epatowaniem tanim patosem, nie jest najlepszą szkołą wartości, znakiem wspólnoty?  
W roku 50-lecia Grudnia’70 w Śródmieściu Gdańska pojawia się sześć tablic pamiątkowych, upamiętniających miejsce zabicia manifestantów podczas grudniowych strajków. Tablice z nazwiskami ofiar, ich wiekiem oraz datą śmierci są wmurowane w nawierzchnię chodników. Bardzo ciekawy wydaje się artystyczny zamysł projektu, wyłoniony w konkursie zorganizowanym w 2019 r. przez miasto z inicjatywy i we współpracy ze stowarzyszeniem "Społeczny Komitet Budowy Pomnika Poległych Stoczniow- ców 1970 w Gdańsku". Artystkę, Lucynę Kujawę, zainspirowały dokumentalne fotografie:
„Fotografie te posiadają wspólną cechę. Robiono je z ukrycia, częstokroć narażając życie, są to szybkie reporterskie ujęcia z oddali, często z górnych okien budynków lub innego zakamuflowanego miejsca, tak by nie można było dostrzec fotografującego (...). Na fotografiach z tamtego okresu postacie ludzkie można zobaczyć poprzez przesłaniające je nagie gałęzie drzew. Drzewa i gałęzie wysuwają się na pierwszy plan wielu zdjęć. Przypominają bezśnieżną aurę grudniowych zajść.“
Chcę szanować opinie “zmęczonego” polską historią internauty i wielu jemu podobnych, zapełniających internetowe fora. Ale uważam, iż bez "Pamięci" staniemy się bezkształtną masą anonimowych konsumentów, pozbawionych tożsamości i miejsca. Narody poważne przestrzeń publiczną traktują jako miejsce edukacji Obywateli. Widać to nadal we Francji czy USA. W Chinach i Indiach. Parafrazując filmową, brutalną w wydźwięku, deklarację dumnej tożsamości Obywateli mocarstwa - to jest “Ich Miejsce”! Inni są w nim jedynie przechodniami.
***
Oto lista upamiętnionych w tym roku opisanymi powyżej tablicami ofiar Grudnia’70 (podaję za www.trójmiasto.pl). Wielu z Państwa uderzy ich młody wiek; mieli przed sobą całe życie - oddali je nam.  
Józef Widerlik, 24 l. - zm. 15.12.1970 r.
Bogdan Sypka, 20 l. - zm. 15.12.1970 r.
Waldemar Rebinin, 26 l. - zm. 15.12.1970 r.
Kazimierz Zastawny, 24 l. - zm. 15.12.1970 r.
Jerzy Matelski, 27 l. - zm. 16.12.1970 r.  
Stefan Mosiewicz, 22 l. - zm. 16.12.1970 r.

Bohaterowie Grudnia 1970
- Są wśród nas!

W. Werner-Wojnarowicz

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: