Jak komuniści handlują organami?

nie tylko Falun Gong

Kiedy prawnik zajmujący się prawami człowieka David Matas znalazł się na radarze Pekinu, prowadząc dochodzenie w sprawie systematycznego zabijania przez reżim więźniów sumienia w celu uzyskania ich organów, wokół niego zaczęły dziać się podejrzane wydarzenia.
Organizatorzy, którzy umówili go na dyskusję na ten temat, odwołali w ostatniej chwili. Zarezerwowane strony forum zostały wycofane z niewielkimi wyjaśnieniami.
Dzień przed zaproszeniem go na forum w jednym z miejsc doszło do strzelaniny. Podczas osobnej sesji pytań i odpowiedzi na żywo zadzwonił mężczyzna, przedstawiając się jako funkcjonariusz chińskiej policji rządowej. „Czy boisz się śmierci? Brutalnie ingerujecie w wewnętrzną politykę naszej partii” – powiedział mężczyzna za pośrednictwem tłumacza. „Zemścimy się na tobie, nie boisz się tego?”
David Matas pozostał nieugięty. „Jeśli nie podoba ci się to, co powiedziałem, spróbuj powstrzymać nadużywanie przeszczepów narządów w Chinach i nie groź mi” – wspomina. Zamiast go zastraszyć, chińskie władze przyznały, że „chcą po prostu upierać się przy swoim stanowisku, mimo że nie mają nic do powiedzenia na swoją korzyść”.
To był rok 2008, dwa lata po tym, jak po raz pierwszy wyszedł na jaw plan masowego zabijania dla zysku reżimu. Jest to branża warta miliardy dolarów, której motorem jest obietnica wyjątkowo krótkiego czasu oczekiwania dla pacjentów krajowych i międzynarodowych. Zaopatrzenie pochodzi z przymu- sowego pobierania narządów od więźniów.
Wydaje się, że do 2024 r. w Komunistycznej Partii Chin (KPCh) niewiele się zmieni poza nową fasadą subtelności. Zamiast ścierać się otwarcie, reżim wycofuje się teraz bardziej na dalszy plan, wykorzystując swoje ramię gospodarcze i dyplomatyczne, aby stłumić krytykę, jednocześnie namawiając elity na polu politycznym i medycznym, aby wypowiadały się w jego imieniu.
W pewnym sensie to się udało. Od kręgów politycznych po rozrywkę i środowisko akademickie unosi się sieć strachu, frustrując tych, którzy chcą zrobić postęp w ujawnianiu molestowania.
Wielkie kłamstwo na widoku
W dniu 27 marca 2023 r. Kongres niemal jednomyślnie przyjął ustawę republikanina Chrisa Smitha (R-N.J.) o zaprzestaniu przymusowego pozyskiwania narządów. Następnego wieczoru, około 22:00, ambasada chińska wysłała gniewne pismo do biura pana Smitha. „Chiny zdecydowanie odrzucają tę absurdalną ustawę” – napisał urzędnik Zhou Zheng. Powtórzył propagandę partii komunistycznej i zażądał, „aby strona amerykańska natychmiast zaprzestała bezpodstawnego szu- mu i posunięć antychińskich”.
Smith, którego projekt ustawy przewiduje karę do 20 lat więzienia dla sprawców, nazwał to „wielkim kłamstwem na widoku”. „Układanie całkowicie zdrowych ludzi na noszach pod wpływem narkotyków w celu mimowolnego pobrania dwóch lub trzech narządów – i ich zabijanie – jest morderstwem. To zbrodnie przeciwko ludzkości” – powiedział.
Projekt ustawy oczekuje jeszcze na rozpatrzenie przez Senat. Tymczasem pan Smith nadal szuka innych sposobów na dokonanie przełomu. W niedawnym piśmie do Sekretarza Stanu Antony’ego Blinkena zwrócił się on do Departamentu Stanu o zaoferowanie nagród pieniężnych, aby zachęcić sygnalistów do zgłaszania sprzeciwu w sprawie pobierania narządów. „Milczenie jest niedopuszczalne” – powiedział podczas marcowego przesłuchania w Kongresie, którego celem było zbadanie sposobów ograniczenia nadużyć. „Cisza nie wchodzi w grę, zwłaszcza ze strony stowarzyszeń i korporacji medycznych. Milczą, to oni są najbardziej narażeni na współudział w tej ohydnej zbrodni przeciw ludzkości”.
Ciche elementy umożliwiające
Niemniej jednak milczenie jest podejściem wybieranym przez wielu. W 2017 r., gdy senator stanu Kalifornia Joel Anderson uzyskiwał poparcie kolegów dla przyjęcia uchwały potępiającej przymusową grabież narządów, KPCh interweniowała. Senatorowie stanowi wokół Andersona otrzymywali jeden po drugim listy z chińskiego konsulatu w San Francisco ostrzegające ich przed popieraniem uchwały. Po piśmie chińscy urzędnicy zadzwonili do nich, aby upewnić się, że otrzymali list. W liście określono to rozwiązanie jako „antychińskie” i „antyludzkie”, zauważając, że „może ono głęboko zaszkodzić stosunkom współpracy między stanem Kalifor- nia a Chinami”. Taktyka ta miała „efekt odstraszający” – stwierdził Anderson.
W ostatnim tygodniu sesji Senatu 18 razy próbował wprowadzić uchwałę na wokandę, wzywając w pewnym momencie swoich kolegów-ustawodawców, aby rozejrzeli się po galerii w poszukiwaniu twarzy ofiar, które uciekły przed prześladowaniami w Chinach, ale bezskutecznie - jego koledzy „nie chcieli o tym rozmawiać”.
Joel Anderson był głęboko rozczarowany, gdy zobaczył, jak duży wpływ może mieć list chińskich urzędników w Ameryce. „Myśleć, że Kalifornia lub jakikolwiek inny amerykański ustawodawca mógłby znaleźć się pod wpływem chińskiego rządu lub zostać zastraszony, jest przerażająca” – powiedział. „Powinniśmy mieć pewność, że nasz kraj jest w stanie nawoływać do zaprzestania okrucieństw, gdy je zobaczymy”. Anderson, podobnie jak pan Smith i Matas, znajduje się na czarnej liście Pekinu ze względu na swoje działania na rzecz praw człowieka.
Kalifornia nie jest jedynym miejscem, w którym reżim skutecznie stłumił rozmowy na temat nadużyć, a wysiłki te nie ograniczają się do sfery politycznej.
W 2019 r., kiedy niezależny trybunał ludowy z siedzibą w Londynie stwierdził „ponad wszelką wątpliwość”, że usankcjonowana przez państwo przymusowa grabież narządów ma miejsce w Chinach „na znaczną skalę”, dr Weldon Gilcrease, specjalista ds. raka przewodu pokarmowego na Uniwersytecie Utah - był zmuszony nakłonić swoją szkołę do zrobienia czegoś.
Na Uniwersytecie Utah mieści się jedyne w stanie kompleksowe centrum transplantacyjne, które oferuje operacje przeszczepów nerek, wątroby trzustki, serca i płuc. Zarówno programy przeszczepiania wątroby, jak i nerek znalazły się w 2017 r. w pierwszej dziesiątce w kraju.
Mając w ręku trzyipółstronicowe podsumowanie ustaleń trybunału, zwrócił się do dyrektora medycznego szkoły i zespołów transplantacyjnych uniwersyteckiego centrum medycznego sugerując, aby porozmawiali z prawnikiem.
Doktor Gilcrease powiedział, że dyrektor wiedział o pobieraniu narządów, ale odmówił podjęcia działań w obawie, że Chiny wyślą studentów do Teksasu zamiast do Utah. Nieustannie strach przed obrażeniem reżimu odgradzał głosy w tej sprawie.
W 2023 roku kanadyjska reżyserka Cindy Song ukończyła realizację filmu dokumentalnego „Organy państwowe” – sześcioletniego śledztwa w sprawie niewyjaśnionego zniknięcia dwóch dwudziestokilkuletnich Chińczyków. Obydwoje byli praktykującymi Falun Gong – jedna zaginęła podczas ucieczki przed policją za dystrybucję płyt DVD rzucających światło na masowe prześladowania jego wiary w komunistycznych Chinach, a druga zaginęła rok po stracie męża w wyniku tortur w chińskim obozie pracy.
Falun Gong, charakteryzujące się prawdomównością, współczuciem i tolerancją, tworzy społeczność liczącą od 70 do 100 milio- nów ludzi w Chinach, którą KPCh próbowała wyeliminować w ciągu ostatnich 25 lat.
Liczebność grupy i stan zdrowia fizycznego wyznawców sprawiają, że są one głównym źródłem narządów.
Włoski dystrybutor, który dowiedział się o filmie, wyraził zainteresowanie w październiku 2023 roku. Dzień później przepraszająco się wycofała. „Muszę przekazać moje najszczersze komplementy, ponieważ film jest dobry i ma dobre tempo” – napisała kobieta do pani Song. „Niestety moi koledzy powiedzieli mi, że włoscy nadawcy zawsze wypierali wszystkie dokumenty dotyczące prześla- dowań Falung Gong”.
Pani Song powiedziała, że niedługo potem spotkała się z podobnym przyjęciem na targach American Film Market w Santa Monica w Kalifornii. "Przestań, przestań, przestań. Nie, nie, nie” – pani Song usłyszała wypowiedź dyrektora głównego dystrybutora w USA, gdy podekscytowany pracownik zwrócił mu uwagę na film. Zdezorientowanemu pracownikowi wyjaśnił, że nie mogą nakręcić żadnego filmu związanego z Falun Gong, ponieważ oznaczałoby to, że „nie można sprzedać żadnego ze swoich filmów do Chin” – wspomina pani Song.
W listopadzie 2023 roku kanadyjska ubezpieczycielka praw autorskich odmówiła współpracy przy swoim filmie, twierdząc, że „temat jest zbyt kontrowersyjny, jak na nasz apetyt”. „Nie mogliśmy się pogodzić z ekspozycją. Chiny mają mnóstwo zasobów i nie będą się bać chronić swojej reputacji” – czytamy w e-mailu.
Pieniądze, stwierdziła pani Song, to broń, którą Pekin popisuje się ze świetnym skutkiem, zwłaszcza w celu wymuszenia autocenzury. „Jeśli chcesz zarabiać pieniądze w Chinach, musisz podporządkować się ich zasadom” – powiedziała pani Song. „Ludzie sprawdzają swoje przemówienia nawet poza Chinami, aby nie urazić KPCh. Potem krok po kroku wszyscy stajemy się cichymi sprawcami jego zbrodni”. Pan Smith dostrzega także siłę chińskiego portfela. „W przypadku niektórych potrafią sprawić, że się kulą” – powiedział, odnosząc się do zastraszania chińskiego reżimu. Zamiast tego, powiedział, powinno to być sygnałem alarmowym. Ponieważ Komunistyczna Partia Chin „popełnia takie okrucieństwa”, powiedział, „wstydźmy się, jeśli tego nie nagłośnimy i nie zrobimy wszystkiego, co w naszej mocy, poprzez ustawodawstwo i politykę”.
„Trudny temat”
Nawet przy rosnącej na szczeblu krajowym i lokalnym świadomości co do powagi molestowania, reakcje środowiska medycznego były powolne. Pierwszą dużą grupą, która podjęła działania, było Międzynarodowe Towarzystwo Przeszczepiania Serca i Płuc, największa na świecie instytucja badawcza w tej dziedzinie.
W 2022 roku grupa rozpoczęła akademicki bojkot dokumentów chińskich chirurgów w związku z możliwym współudziałem. Rok później dołączyło Stowarzyszenie Amerykańskich Lekarzy i Chirurgów z siedzibą w Arizonie, które potępiło „wszelkie formy przymusowego pobierania narządów” i nalegało, aby amerykańscy lekarze zaprzestali szkolenia i edukowania chińskich specjalistów w dziedzinie medycyny, którzy mogliby wykorzystać te umiejętności w śmiertelnym zastosowaniu. „Żaden chirurg ani lekarz, którego znam, nie powiedziałby tak, że rząd organizujący swój system medyczny w celu zabijania niewinnych ludzi jest w porządku lub w jakikolwiek sposób usprawiedliwiony” – powiedziała dr Gilcrease.
„Ale dochodzi do konfrontacji, ponieważ masz do czynienia z jednym z najpotężniejszych narodów na świecie i Komunistyczną Partią Chin, która miała teraz dziesięciolecia na sprawowanie władzy i propagandę nad własnym narodem i resztą na świecie." To, co sprawia, że jest to „trudny temat”, wykracza poza „strach przed wystąpieniem przeciwko KPCh i odwetem ze strony KPCh”. „To także strach przed byciem jedynym głosem i osamotnieniem, bez wsparcia innych lekarzy, chirurgów i towarzystw medycznych” – powiedział.
Branża transplantacyjna to niszowa społeczność, w której osoby na szczycie niezmiennie się poznają. Trudno nie zauważyć szybkiego rozwoju tego sektora w Chinach w ciągu ostatnich kilku dekad, a wymiana lub współpraca między chirurgami amerykańskimi i chińskimi jest powszechna. Raport organizacji praw człowieka Światowej Organizacji do Badania Prześladowań Falun Gong z 2022 r. udokumentował setki przypadków, w których chińscy lekarze transplantolodzy doskonalili swoje umiejętności w Stanach Zjednoczonych, zanim zastosowali je w głównych chińskich szpitalach, które były zamieszane w przymusową grabież narządów. Jeden z lekarzy znajdujących się na liście, były chiński minister zdrowia Huang Jiefu, od lat broni stanowiska Pekinu, wskazując na program dawstwa narządów wprowadzony przez reżim w 2015 r. w obliczu narastających pytań o pochodzenie narządów.
Badanie z 2019 r. opublikowane w czasopiśmie naukowym BMC Medical Ethics wykazało, że dane dotyczące dawstwa narządów w Chinach są „zbyt dokładne, aby mogły być prawdziwe”. Współautor badania Jacob Lavee, zbadany w ramach medycyny sądowej, stwierdził, że liczby „odpowiadają niemal dokładnie wzorowi matematycznemu” i odbiegają od „w każdym innym kraju o jeden do dwóch rzędów wielkości”, co sugeruje duże ryzyko systematycznego fałszowania.
„Udowodnij, że Chiny kłamią”
Niemniej jednak wydaje się, że obietnice Pekinu dotyczące poprawy praktyk w zakresie przeszczepiania narządów usatysfakcjonowały niektórych wybitnych amerykań- skich chirurgów. Na kilka dni przed marcowym panelem na temat przymusowego pobierania narządów na Uniwersytecie Harvarda dr Francis Delmonico wysłał e-mail do swoich kolegów, w którym odrzucił znaczenie tego wydarzenia.
Doktor Delmonico jest profesorem chirurgii w niepełnym wymiarze godzin w szpitalu Massachusetts General Hospital stowarzyszonym z Harvardem oraz ekspertem w dziedzinie przeszczepów narządów, który często podróżował do Chin i rozmawiał z panem Huangiem. Jest także byłym prezesem wpływowego Towarzystwa Transplantacyjnego – forum skupiającego członków z ponad 100 krajów, które dostarcza wskazówek dotyczących praktyk etycznych. W temacie swojej wiadomości e-mail dr Delmonico poprosił o „szeroko rozpowszechnioną dystrybucję na Harvardzie”.
„Wiemy, że dziesięć lat temu w Chinach źródłem narządów do przeszczepu była taka nieetyczna praktyka; ale potem rząd chiński ogłosił zakaz” – napisała dr Delmonico. „Spotkaliśmy się z ministrem zdrowia ChRL Ma w Pekinie, aby zachować czujność społeczności międzynarodowej, aby Chiny wypełniły swoje zobowiązanie. „Nie mamy złudzeń co do możliwości, że zostaniemy oszukani podczas tych obrad”. Doktor Gilcrease, który przemawiał podczas panelu na Harvardzie, powiedział, że „nie można po prostu brać liczb dotyczących Chin za dobrą monetę”.
Podkreślił artykuł z 2023 r. opublikowany przez chińskich lekarzy w czasopiśmie Journal of Hepatology. Opisano dwuletnie badanie kliniczne, w którym ponad 60 pacjentów zostało losowo przydzielonych do zwykłego przeszczepu wątroby lub przeszczepu „wolnego od niedokrwienia”, co oznacza, że narząd „przeszedł prosto z ciepłego ciała do innego ciała - powiedział doktor Gilcrease.
Na dole gazety zawarto zastrzeżenie, że „żaden z nich nie pochodził od więźniów”. Doktor Gilcrease zastanawiał się, jak to może być prawdą. „Jak to losowo ustawić? Jak zrobić 30?” powiedział. „Trzeba sobie wyobrazić osobę umierającą, której mózg jest w stanie śmierci mózgowej, a następnie trzeba mieć tego dawcę w zasadzie tuż obok drugiej osoby” – powiedział, zauważając ponadto, że lekarzom udało się tego dokonać dzięki zasobom pochodzącym od jednego szpitala i w krótkim czasie. „To praktycznie niemożliwe” – stwierdził. Na razie nie ma odpowiedzi, ponieważ Chiny to „miejsce, w którym nie można zadawać pytań” – powiedział. Czy ci się to podoba, czy nie, poglądy dr Delmonico są „mniej więcej konsensusem kierownictwa transplantacji” – powiedział Matas, jeden z panelistów wydarzenia w Bostonie, którego dr Delmonico wymienił w swoim e-mailu.
„Mówi: udowodnij, że Chiny kłamią. Ale nie tak powinien działać ten system” – powiedział Matas.
„Na Chinach spoczywa obowiązek pokazania, że zachowują się właściwie. Nie spoczywa na nas obowiązek wykazania, że robią coś niewłaściwego. W szczegółowych raportach pan Matas i inne osoby przeanalizowali setki programów przeszczepów chińskich szpitali, a także doniesienia medialne i zapisy archiwalne. Badając przychody szpitali, liczbę łóżek, stopień wykorzystania łóżek, personel chirurgiczny i fundusze państwowe, uważają, że chiński reżim znacznie zaniża wskaźniki przeszczepów.
Zebrali przekonujące poszlaki: rejestr przeszczepów wątroby w Hongkongu pokazujący zagregowane liczby, które wzrosły równolegle z prześladowaniami Falun Gong, reklamy przeszczepów narządów w Internecie oraz liczne chińskie szpitale zachwalające rekordową liczbę przeszczepów. Większość takich danych i zapisów zniknęła teraz w eterze. „Za każdym razem, gdy coś udowodnimy, zabierają dowody, usuwają strumień danych i mówią: «Och, twoje dowody są nieaktualne»” – powiedział Matas. „Nie ma niezależnego obserwatora zewnętrznego, który mógłby zapoznać się z dokumentacją chińskiego więzienia i chińskiego szpitala. Chiński system przetrzymywania jest całkowicie zamknięty.”
Organizując wydarzenie na Harvardzie, absolwent Anh Cao powiedział, że przygotował się na różne możliwe, destrukcyjne scenariusze. Ponieważ Falun Gong jest tematem tabu w Chinach, pracownicy centrum studenckiego powiedzieli mu, że niektórzy chińscy studenci tam pracujący „bardzo stanowczo opowiadali się za tym, aby nie być związani z Falun Dafa, ponieważ mogłoby to utrudnić ich ostateczny powrót do Chin”.
Pan Cao stwierdził, że e-mail od doktora Delmonico był „bardzo rozczarowujący”. Postrzega to jako wykonanie rozkazu reżimu: „zamknięcie” poważnej dyskusji i pogrzebanie zimnych prawd. „Powodem, dla którego KPCh wstrzymuje jakąkolwiek dyskusję” na ten temat, „jest to, że opieranie się na faktach, na dowodach, nie ma żadnych podstaw”.
„Inny kierunek”
Odcinek w Bostonie miał miejsce w chwili, gdy inny panelista uderzał głową w mur. Przez wiele miesięcy grupa doktora Torstena Treya, Lekarze Przeciwko Przymusowemu Pobieraniu Narządów (DAFOH), nie otrzymała żadnej wiadomości po złożeniu wniosku o stoisko w połowie listopada 2023 r. na czerwcowy Amerykański Kongres Transplantacyjny, największe spotkanie w Ameryce Północnej gromadzące tysiące przedstawicieli ekosystemu transplantacyjnego.
DAFOH przez prawie dwie dekady opowiadał się za swoją sprawą, a wysiłki te pochwalił brytyjski prawodawca, nominując grupę ds. etyki lekarskiej do Pokojowej Nagrody Nobla w 2024 r. China Organ Harvest Research Center, kolejna grupa badawcza zajmująca się tą kwestią, wybrała już stoisko i otrzymała fakturę. Pod koniec stycznia obie grupy otrzymały e-mail z informacją, że nie mogą wziąć w nim udziału. „Zespół i stowarzyszenia [Amerykańskiego Kongresu Transplantacyjnego] podjęły decyzję o obraniu innego kierunku na rok 2024” – czytamy w e-mailu wysłanym do obu grup tego samego dnia. Obydwoje otrzymali w kwietniu kolejnego e-maila od organizacji z prośbą o szczegółowe informacje na temat swojego stoiska, aby umożliwić ponowne rozpatrzenie. Po tygodniach, w tej samej godzinie, ostatniego dnia miesiąca, dostali werdykt: odmowa. Obrót wydarzeń był zagadkowy. Obie grupy były prezenterami na konferencji przez lata bez problemów, a dr Min Fu z Chińskiego Centrum Badań nad Pozyskiwaniem Narządów nie mógł nie zauważyć dużej liczby wolnych stanowisk za każdym razem, gdy konferencja medyczna je odrzuciła: około połowa w pierwszym i jedna czwarta w drugim. „To nie ma większego sensu” – powiedziała.
Tymczasem doktor Trey zastanawiał się nad sformułowaniem „inny kierunek”. „To może znaczyć wszystko” – powiedział, pytając, czy Amerykański Kongres Transplantacyjny nie próbuje „coś ukryć”. Powiedział, że jego grupa jest gotowa dostosować wszelkie materiały do potrzeb konferencji, jeśli będzie to konieczne do zaprezentowania wyników ich badań. „Po prostu nie przekazali nam żadnych informacji”. Stwierdził, że „zaniemówił” na myśl, że urzędnicy konferencji „pod- jęli decyzję w imieniu wszystkich 4000 uczestników”, że nie muszą przeglądać badań DAFOH. „To prawdopodobnie największe nadużycie medyczne stulecia” – stwierdził. „Jeśli społeczność transplantacyjna nie chce się temu przyjrzeć, jak to odbija się na społeczności transplantacyjnej?”
Rep. Scott Perry (Pass.), który forsował projekt ustawy nakładającej sankcje na chińskich urzędników, dowódców wojskowych i inne osoby współudział w ułatwianiu przymusowej grabieży narządów, wyraził oburzenie z powodu tego incydentu. „To karygodne i całkowicie niedopuszczalne, aby jakakolwiek organizacja – zwłaszcza Amerykański Kongres Transplantacyjny – cenzurowała każdego, kto próbuje zwalczać przymusową grabież narządów” – powiedział. „Należy uświadomić pracownikom służby zdrowia faktyczną i ciągłą infiltrację przymusowego pobierania narządów do współczesnego środowiska medycznego”.
Amerykański Kongres Transplantacyjny stwierdził, że jego dwie organizacje goszczące, Amerykańskie Towarzystwo Transplantacyjne i Amerykańskie Towarzystwo Chirurgów Transplantacyjnych, są „w pełni zaangażowane w rozwój” systemu przeszczepiania narządów „bez narażania na szwank podstaw etycznych i praktyk, które zapewniły amerykańskiemu systemowi wyjątkowe zaufanie” i skuteczne. „Ponadto jesteśmy świadomi pojawiających się pomysłów mających na celu zwiększenie dostępu do przeszczepów od żywych dawców, w tym przymusowego przymusu przeszczepiania narządów, które mogą wydawać się celowe, ale mogą powodować poważne niekorzystne konsekwencje dla przeszczepów i dla pacjentów. Propozycje te pociągają za sobą poważne niezamierzone konsekwencje zarówno dla dawców, jak i dla zaufania publicznego do dawstwa narządów” – powiedziała rzeczniczka.
„Nie możemy rozmawiać z innymi instytucjami poza Stanami Zjednoczonymi, ale zasadniczo odrzucamy próby modelowania zmian w obecnym systemie amerykańskim w oparciu o badania lub praktyki przeszczepiania narządów w krajach takich jak Chiny, których rząd nie spełnia lub ignoruje wysokie międzynarodowe i amerykańskie standardy dotyczące etyczne badania medyczne i podstawowe prawa człowieka.”
Wzywa do odpowiedzialności
1 czerwca dr Gilcrease, zastępca dyrektora DAFOH, stanął przed Pennsylvania Convention Center, miejscem Amerykańskiego Kongresu Transplantacyjnego, aby zaapelować do zgromadzonych na wiecu. Przytoczył cenzurę zastosowaną przez chiński reżim wobec lekarza Li Wenlianga, który pod koniec 2019 r. próbował ostrzec świat przed pandemią, ale został „zmuszony do podpisania czegoś, w którym stwierdził, że prawda jest fałszywa, a fałsz jest prawdą”, ostatecznie umierając samego wirusa. „W Chinach sprawy są zamiatane pod dywan i toczą się dalej. Ale to nie może się zdarzyć w medycynie. Etyka lekarska wymaga odpowiedzialności” – stwierdził.
Kierunkiem DAFOH jest poszukiwanie „prawdy, przejrzystości, szacunku dla godności ludzkiej i odpowiedzialności. Czy różnią się one od Amerykańskiego Kongresu Transplantacyjnego? Jeśli tak to jak? A jeśli nie, to dlaczego pozostajemy poza konferencją?” Zdaniem Smitha kwestia zwalczania przymusowego pobierania narządów to „kwestia praw człowieka, która nie ma sobie równych”. „Falun Gong tak bardzo wycierpiało – po co? Być spokojnym, życzliwym, zdyscyplinowanym i zdrowym? Są selekcjonowani i zabijani ze względu na stan zdrowia, są tacy zdrowi, dbają o siebie, więc Komunistyczna Partia Chin postrzega ich jako kogoś, kogo można wykorzystać”. Dwa miesiące przed tym, jak jego projekt ustawy trafił do Izby, pan Smith przebywał w szpitalu z powodu pewnych dolegliwości fizycznych i uderzyły go obrazy okrucieństwa mającego miejsce w Chinach: zatrzymanego praktykującego Falun Gong lub być może ofiarę innej prześladowanej grupy, przywiezionej na przekór ich woli. „Leżą tam, może półprzytomni, wiedząc, że ten lekarz nie jest po to, żeby ich leczyć, ale żeby ich zabić jak kat, a przed zakończeniem egzekucji pobrać im dwa lub trzy narządy”. Trzy lata zajęło mu przekonanie kolegów do podpisania się pod ustawą przeciwdziałającą przymusowemu pobieraniu narządów. To była ciężka walka, powiedział, ale „teraz wydaje się, że ludzie to zrozumieli”. „Chociaż wszyscy to rozumiemy, zróbmy coś z tym”.

Ewa Fu

 

 

 

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: