W poprzek Kanady – 32

Z daleka od szosy (282)


Prowincja New Brunswick oryginalnie zamieszkana była przez Indian Maliseet (Malecite) i Mi’Mack (Micmac) którzy przez wieki na tych ziemiach polowali, łowili ryby, siali kukurydzę i squash wzdłóż brzegów rzek. Europejczycy znali te tereny już od 1400 roku, kiedy to rybacy Basque zapuszczali się aż tutaj na połowy. Jacques Cartier, francuski odkrywca przybył tutaj w 1534 roku, a w roku 1604 Indianie Micmac powitali słynnego Champlain i jego towarzyszy gdy wylądowali na atlantyckim wybrzeżu obecnego New Brunswick. Francuscy osa- dnicy którzy niedługo potem zaludnili te tereny znani są pod nazwą Acadians. Francja i Anglia spierała się o kontrolę nad tym terenem przez ponad 100 lat. Ziemia ta przechodziła z rąk do rąk aż do Układu z Ultrechtu w 1713 roku kiedy New Brunswick został uznany za część francuskiej prowincji Acadia. W 1755 roku Brytyjczycy pokonali francuską armię i znowu przejęli kontrolę nad tym terenem. W tym samym roku Brytyjczycy wysiedlili Acadyjczyków z Nowej Szkocji i 500 z nich osiedliło się w New Brunswick i ich potomkowie mieszkają tam do dzisiaj. W roku 1762 osadnicy brytyjscy przybyli do St. John. W 1783 w rezultacie wojny wyzwoleńczej w USA do Nowej Szkocji przybyły tysiące wiernych koronie brytyjskich osadników. To oni stworzyli podwaliny społeczeństwa na tych terenach. W 1784 roku New Brunswick odzielil się od Nowej Szkocji, a w 1867 razem z Nową Szkocją przyłączył się do Kanady.
New Brunswick po Quebec jest prowincja z największą liczbą Frankofonów (35% ludności). Po za tym mieszkają tam potomkowie Brytyjczyków, Szkotów, Skandynawów, Niemców i Azjatów. Mieszka tam również ok. 12000 oryginalnych mieszkańców, Indian Micmac i Malecite. Tereny prowincji są bardzo podobne do naszych polskich Bieszczad, oczywiście w dużo większym wydaniu. Zalesione łagodne wzgórza i doliny nasuwają nieodparcie te skojarzenia. Również wąskie kręte drogi w sercu prowincji powodują, że czujemy się tam trochę jak w polskich Bieszczadach.
26 listopada 2000 roku. Jesteśmy z Valerym w Edmundston, New Brunswick. Wstajemy jak zwykle wcześnie, 06:00. Organizacja, plan dnia, śniadanie. Zajmuje to zawsze ok. godziny. Potem pakowanie. Idzie nam to dzisiaj powoli. Dopiero 08:30 jesteśmy w drodze z powrotem do Blue River, a właściwie to Riviere-Bleue, bo to w Quebec i tylko pod taką nazwą można tę wioskę znaleźć na mapie. Okazuje się, że tym razem elektrycy skończyli robotę i możemy zakładać nasze systemy. Ponieważ poprzedniego dnia zrobiliśmy sporo więc dzisiaj zajmuje nam to tylko 5 godzin i już jesteśmy w drodze. Znowu do Edmundston, skąd wyjechaliśmy rano. Wygląda na to, że prowincję New Brunswick poznamy bardzo dokładnie. W Edmundston po raz pierwszy spotykamy zespół elektryków z Fort McMurray w Albercie. Właściwie jeden jest z Fort McMurray, drugi z Halifaxu. Niestety nie pamiętam jak się nazywali. Twarde chłopaki. Przejechali tak jak ja z Walerym, cały szlak w poprzek Kanady. Ten z Halifaxu miał powód by się spieszyć. Wracał do domu do młodej żony. No ale zajmie to jeszcze kilka dni. Nie skończyliśmy instalacji w Edmundston. Nie wiem dlaczego, mam tylko suche zapiski z tamtego czasu, a w nich, że byliśmy na tej podstacji od 15:30 do 19:30. Prawdopodobnie było to związane z instalacjami drugiego zespołu. Kiedy patrzę teraz na te notatki widzę, że następnego dnia spędzamy czas od 08:00 do 15:00 na podstacji w Edmundston, a potem jedziemy znowu do tej quebeckiej wioski Riviere-Bleue i spędzamy tam czas od 16:30 do 22:00. Najwyraźniej coś tam się działo nie tak, a ja zupełnie nie pamiętam co. Z Riviere-Bleue jedziemy 140 km do Grand Falls. To jeszcze za Edmundston, ale nie mamy wyjścia. Tam jest najbliższy wolny motel. Jest noc, sypie śnieg, droga pokryta białym nalotem, miejscami ślisko jak na lodowisku. Nie wiem jak udało mi się przejechać ten dystans w niecałe półtorej godziny, ale znowu tak wynika z raportu a wiem, że czas podawałem bardzo dokładnie.
cdn
Marek Mańkowski

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: