Donald Trump nakłada pokój na Bliski Wschód

„W otoczeniu wielu światowych przywódców prezydent USA Donald Trump ogłosił zakończenie wojny w Strefie Gazy. Problemy jednak przed nami. Zarysowały się też podziały w regionie.”
www.rp.pl, 14.10. 2025
Tytuł z wtorkowej Rzepy najlepiej oddaje istotę tego, co miało miejsce w egipskim kurorcie. Szast, prast, jak w bajce. Ledwo zdołano ustalić listę gości, a tu podpisany zostaje traktat tysiącleci. Dosłownie. Trump zadekretował „pokój” i umieścił to wydarzenie jako klamrę ostatnich… 3000 lat. Wow, nawet na ekspansywne ego DJT to już ostre wchodzenie w historię!
Konkretnie zaś mamy rozejm w Gazie (na razie nie będzie tam Riviery) i zatrzymanie ludobójczej polityki Izraela. I to dobre. Najwyraźniej „chińskie” priorytety polityki USA sprawiły, iż Waszyngton nakazał Netanyahu skrócić front, bo i z Iranem i z Chinami (a może i z Turkami) naraz US wojować nie da rady. I to jedyny konkret, lecz owacja w Knesecie powinna otrzeźwić wielu. Co będzie, to się jeszcze okaże. Prezydent Egiptu ‚wieszczy’ Państwo Palestyńskie? Co na to Netanyahu?
Samego tekstu traktatu na razie nikt w szczegółach nie zna. Zaryzykuję naiwną opinię zwykłego odbiorcy medialnego prania mózgów, iż nikt ich nie zna - bo może są właśnie ustalane. Na bieżąco, i pod wpływem zmiany nastrojów, bo kto to z Trumpem wie. Raz beszta Zełeńskiego, raz daje mu rakiety i wysyła okręty podwodne „ku granicom” Rosji.
Polskie reakcje prasowe są… jakie są. Jedyny temat - nie ma Polski! Może i dobrze, że nikt z Warszawy nie poleciał na spęd kukieł kłaniających się Trumpowi - bo jak inaczej ocenić np. obecność w Egipcie Salwadoru i Hondurasu, z szacunkiem dla ich obywateli)? Polskich wielbicieli selfies z takich okazji to martwi, mamy więc analizy tego, co o nas myśli Trump. Sic!
Dla ilustracji złożoności tematu, poniżej przedstawiam Państwu fragmenty poważnej analizy pióra dr. W. Repetowicza, z portalu defence24.pl/ pod znamiennym tytułem.
WW-W
***
„Szaleństwo Izraela”
Atak Izraela na terytorium Kataru pokazał, że Netanyahu chce za wszelką cenę storpedować jakiekolwiek negocjacje, a jego celem jest wypędzenie Palestyńczyków ze Strefy Gazy, a następnie Zachodniego Brzegu. Ponadto Izrael nie liczy się już nawet z USA, choć jego bezpieczeństwo całkowicie zależy od amerykańskiego wsparcia.
Zacznijmy od tego, że atak ten był całkowitą kompromitacją. (…) Tym razem zginęło 6 osób, w tym członek katarskich sił bezpieczeństwa, a wielu cywilów zostało rannych. Tuż po przeprowadzeniu ataku Netanyahu ogłosił, że zabite zostało kierownictwo Hamasu odpowiedzialne za przeprowadzenie ataku 7 października, w tym w szczególności Khalil al-Hayya, Khaled Mashal i Muhammad Ismail Darwish, co szybko okazało się być nieprawdą. (…)
(…) Gdy tylko zabrakło wsparcia USA, to doszło do całkowitej klapy.
Dopóki celem był Iran, to Izrael mógł liczyć na to, że żadnej realnej krytyki nie będzie (nawet ze strony Rosji, która przecież wręcz pomagała Izraelowi bombardować cele irańskie w Syrii, a potem bezczelnie udawała, że to potępia). Ale w 2025 r. Izrael poszedł o krok dalej, gdy zaczął prowokować Turcję w Syrii.(…) Na początku swojej drugiej kadencji Trump okazywał dystans do coraz mocniej antyizraelskiej Turcji, ale wówczas zmienił to podejście. Był to wyraźny znak dla Netanyahu, że prowokacje przeciwko członkowi NATO to jest bardzo gruba czerwona linia. (…) Po ataku na Katar pojawiły się zresztą sugestie, że Turcja może być następna. (…)
Netanyahu uważa po prostu, że zakończenie wojny nie jest korzystne dla niego. (…) Netanjahu chwyta się zatem rozpaczliwych pomysłów, jak to zmienić. Jednym z nich jest doprowadzenie do gigantycznej czystki etnicznej w Gazie. To jest właśnie celem obecnej operacji w mieście Gaza. Zepchnąć Palestyńczyków na południe do ruin Rafah, a następnie doprowadzić do takiej katastrofy humanitarnej, by wymusić na innych państwach (europejskich i arabskich) „przyjęcie uchodźców”. Na tym jednak się nie skończy, bo widać wyraźnie, że po zakończeniu wojny w Gazie Netanyahu chce podobne działania podjąć na Zachodnim Brzegu i w ten sposób zakończyć kwestię palestyńską.
Warto dodać, że gdyby atak na Dohę się powiódł i doprowadził do eliminacji przywództwa Hamasu, to najprawdopodobniej wszyscy zakładnicy już by nie żyli. Niemniej dla Netanyahu byłaby to ulga, gdyż skończyłyby się protesty osób domagających się, by życie zakładników było priorytetem i w związku z tym Izrael zakończył działania wojenne. Netanyahu zaś wykorzystałby to do dalszej dehumanizacji Palestyńczyków i mobilizacji opinii publicznej w imię gniewu i zemsty. Niestety takie podejście ze strony Netanyahu, a także fakt, iż znaczna część izraelskiej opinii publicznej straciła jakikolwiek kontakt z rzeczywistością (znajdując się od 2 lat pod wpływem nakręcającej ten amok propagandy), powodują, że nie można całkowicie wykluczyć uderzenia Izraela na Turcję, jeśli Netanyahu uzna, że uchroni go to przed utratą władzy w Izraelu. Koszt, jaki poniesie Izrael, będzie przy tym nieistotny.
Witold Repetowicz,
www.defence24.pl, 13 września 2025
Comment (0)